niedziela, 23 marca 2014

Ulica Pokątna

Nigdy wcześniej nie robiła zakupów do szkoły sama, zawsze towarzyszyli jej rodzice( którzy teraz nawet nie wiedzą, że mają córkę) lub przyjaciele. Była pewna, że będzie się czuła nieswojo, ale się myliła, ostatnio przywykła do samotności, można nawet ją określić jako typ samotnika. Zeszła do baru i wyszła tylnymi drzwiami, następnie wyjęła różdżkę i stuknęła trzy razy w mur jej końcem. Cegła, w którą zastukała, drgnęła- przekręciła się- ukazała się mała dziura- dziura robiła się coraz większa- w chwilę później stała przed sklepionym, przejściem wiodącym na brukowaną ulicę, która ginęła za pobliskim zakrętem.*
Przed jej oczami ukazał się piękny widok, Pokątna wyglądała jakby wojna, śmierciożercy i ciemna strona nigdy tam nie zajrzała. Ulica tętniła życiem. Dzieci, których było dużo mniej niż kiedyś z uśmiechami na twarzy biegały i krzyczały do rodziców
-Tato wyszedł nowy Nimbus Trzy Tysiące!- czarnowłosy malec, który mocno ściskał ropuchę w ręku nie mógł powstrzymać ekscytacji. Miona uśmiechnęła się na wspomnienie o pierwszej, ukochanej miotle Harry'ego. Gryfonka rozejrzała się i zobaczyła szyld, który zawsze witał przechodniów używających tego samego wejścia co ona: KOTŁY- WSZYSTKI ROZMIARY- MIEDZIANE, MOSIĘŻNE, CYNOWE, SREBNE- SAMOMIESZALNE- SKŁADANE. Ropucha w rękach dziecka przypomniała jej o Krzywołapie, który pewnie teraz poluję na szczury, w którymś z mugolskich śmietników. Postanowiła sprawić sobie nowego pupila. Szła dalej, aż zobaczyła sklep z magicznym stworzeniami. Weszła d o ciasnego i dusznego pomieszczenia, klatki, które było poustawiane pod ścianami były pełne: ropuch, żółwi, ślimaków, królików, kotów, szczurów i oczywiście sów. Rozglądała się i z uwagą przyglądała się każdemu zwierzątku, chociaż od początku wiedziała, że przyszła tu po kota. Przyjrzała się przedstawicielom tej rasy z bliska, były tu : persy, rodyjczyki, dachowce, syjamy i... nagle go zobaczyła, był przepiękny. Piwne oczy się w nią wpatrywały z zaciekawianiem. Sierść tego kota była jakby szara, ale bardziej szlachetna od zwykłej szarości, wyciągnęła rękę, by pogłaskać majestatyczne stworzenie, nie zareagował. Sierść miał w dotyku niezwykłą, jakby bardziej puszystą od normalnej. Spojrzała na tabliczkę przy kojcu:
Kot brytyjski krótkowłosy, liliowy
Maniek
W czym mogę pomóc- spytała starsza pani za ladą, która dotychczas była zajęta papierami leżącymi na biurku.
Emm.... czy ten kot jest mocno żywiołowy?-spytała wskazała pokazując na Mańka.- Wie pani, chodzę do Hogwartu i nie będę miała wiele czasu na długie zabawy..
- Spokojnie- przerwała jej staruszka- Brytyjczyki słyną z lenistwa, są zwykle aktywne pod wieczór i potrafią się zająć sobą. Jedyne co potrzebują to ciepłe łóżko, jedzenie, kuweta i i człowiek, by czasem się poprzytulać.
-Wspaniale- prawie krzyknęła Hermiona. Ten kot był idealny! Nienachalny, słodki i jak każdy przedstawiciel tej rasy- inteligentny. To wszystko czego potrzebuje.- Biorę!
-Jasne, to będzie 12 galeonów.-Miona posłusznie wyjęła z kieszeni pieniądze, przeliczyła pieniądze, które podała kobiecie, a sama wzięła w rękę kojec z Mańkiem „co za idiotyczne imię, no ale Krzywołap swoją drogą też nie było najlepsze...”-pomyślała. I wyszła zadowolona, wszystkie akcesoria zostawiła w chatce Hagrida. Nie była pewna czy wróci z rudzielcem, czy z nowym przyjacielem, ale była pewna, że bez pupila się nie obejdzie. Pośpiesznie wróciła do Dziurawego Kotła, do pokoju 210 i odstawiła kota wraz z kojcem na łóżko. Wyczarowała prowizoryczne miski : z wodą i karmą, a krzesło, które i tak nie było jej potrzebne przetransmutowała w kuwetę. Wróciła na Pokątną, by udać się do księgarni „Esy i Floresy”. Większość uczniów Hogwartu prosiła o pomoc rodziców lub pracowników księgarni, ale ona uwielbiła szukać książek i odkrywać nowe. Po piętnastu minutach szła z o wiele większym stosem niż zakładała zamiast ośmiu ksiąg, kupiła 15, jako lekką dodatkową lekturę. Za wieży książek nie widziała dużo. Ostrożnie stawiając każdy krok, kierowała się ku wyjściu, gdy nagle wpadła na biegnącego mężczyznę. Oboje upadli, Hermiona wylądowała na podłodze, a jej twarz przysłaniały porozrzucane książki. Mężczyzna, który wywrócił się zaraz przy niej, szybko się podniósł i po ocenie sytuacji, stwierdził, że warto zaryzykować i pomóc tej zgrabnej sylwetce z długimi nogami.
-Przepraszam nic Ci nie jest? - uklęknął, odgarniając książki z twarzy nieznajomej
-Nic mi nie jest Zabini, a teraz, gdybyś mógł się odsunąć, bo twój odór czuć nawet spod książek.- Wycedziła przez zęby, powoli się podnosząc
-Granger?! O kurwa, ale jaja-zaczął naśmiewać się ślizgon- Ja tu myślałem, że jakaś zgrabna blondyneczka, która będzie mi wdzięczna za pomoc, a tu... Granger.
-Och zamknij się idioto, nie mam humoru.- Fuknęła ze złością
-Ty lepiej uważaj jak się odzywasz do Prefekta Naczelnego, paniusiu- No tak, Blaise Zabini słynął ze niezmordowanego poczucia humoru, logiczne było, że będzie ciągnął rozmowę dla rozrywki. Ale to co teraz powiedział nie było żartem, W Historii Hogwartu wielokrotnie było wspomniane o rodzie Zabinich jako o rodzie Prefektów.
-Wow, tym to mnie zagiąłeś- roześmiała się perliście, ku jej zdziwieniu on także. Wyciągnął w jej stronę rękę, w geście pomocy, co według niej było już przesadą, miała ochotę uszczypnąć się w rękę.
-Teraz to już chyba przesadziłeś, chyba nie masz zamiaru dotknąć szlamy, co Zabini- Spytała drwiąco
Oj Granger nie narzekaj , nie jestem przecież Dra...
-Nie jesteś kim Diable?- Zza jego pleców rozległ się lodowaty głos. Zabini wiedział, że Smok stosuje ten ton wyjątkowo rzadko. Hermiona zaś przestraszyła się, ale nie chciała ,by oni to zobaczyli.
-Myślę, że on chciał powiedzieć Draco.- powiedziała beztroskim tonem , podkreślając ostatnie słowo, zbierając książki z podłogi
- No tak kogo my tu mamy. Małą, wymądrzała szlama- jednym słowem Granger.- Powiedział powoli tak samo lodowatym głosem.
-Oh Malfoy, zamknij się. Tak się składa...- zaczęła spokojnym tonem
- Co ty do mnie powiedziałaś Granger?- wycedził
-Oh, żebyś na chwilę zamknął swą szlachetną jadaczkę.- powiedziała ironicznie-  Chciałam tylko powiedzieć, że musisz się przyzwyczaić do widoku znienawidzonej szlamy i swojego najlepszego kumpla, bo oboje zostaliśmy mianowani na Prefektów Naczelnych i oboje przyjęliśmy tę propozycje- no z tym ostatnim skłamała, nie miała zamiaru odpisywać do Hogwartu, ale widok coraz bardziej wściekłego Malfoy'a był zbyt bezcenny, by przepuścić taką okazję.
-Oh.. . Więc wybrali, ciebie, no jakoś się..- Zaczął Diabeł, po czym spiorunował go wzrokiem Draco- jakoś się pogodzę z tym, że po codziennym patrolu będę musiał przez godzinę zmywać z siebie szlam.- Dokończył z udawaną odrazą w głosie, lecz Hermiona wiedziała już, że Blaise jest w porządku, ale... nagle stanęła jej przed oczami przyjaciółka ze łzami w oczach i zaokrąglonym brzuchem.
-Spokojnie, ja nie dam się zaciążyć- fuknęła Miona, nagle zmieniając ton głosu i odeszła pewnym i szybkim krokiem

***
Blaise stał jak wryty. Na początku nie do końca zrozumiał co gryfonka miała na myśli, ale poczucie winy, o którym zapomniał przy przyjaciołach nieoczekiwanie powróciło.
-Stary, o co tej kujonicy chodziło?- spytał z lekkim rozbawieniem Smok.
-Nie, mam zielonego pojęcia-powiedział, wpatrując się w Brązowooką.
-Nie gap się tak, jeszcze ktoś pomyśli, że ten  gryfoński tyłek Ci się podoba.-prychnął z rozbawieniem Draco.
Przyjaciele postanowili wyruszyć na poszukiwanie Pans, jak się spodziewali, zagadała się z Madame Maklin, do której udała się, po parę nowych materiałów. Mało kto o tym wiedział, ale ukrytym talentem panny Parkinson było: szycie, tworzenie i wszelkiego rodzaju zabawa modą. Na czwartym roku, gdy była dość zajęta nauką, by pamiętać o Balu Bożonarodzeniowym, dzień przed nim wkradła się do dormitorium Diabła i Smoka, skąd ukradła koszule i krawaty by na przyjęciu pojawić się w pięknej białej sukience z iście ślizgońskimi dodatkami.
Gdy cała trójka upewniła się, że mają już wszystko, udali się do kafejki. Draco i Pansy prowadzili dyskusje na temat nowej autorki w wykazie podręczników. A Blaise nie mógł pozbyć się z głowy wspomnienia Granger, która w jednej chwili drwiła sobie ze Smoka, a w drugiej była gotowa zabić, bo przypomniała sobie co zrobił jej przyjaciółce. Swoją drogą, teraz żałował, że jej nie spytał co u Rudej, pokazałby, że nie jest to mu całkowicie obojętne, no i naprawdę dowiedziałby się co u niej i dziecka. Prawda była taka, że zaskoczyła go tą wiadomością. Zareagował gwałtownie, nie był gotowy. Chciał wrócić, przeprosić, zrobić cokolwiek. Ale było już za późno, musiał chronić honoru, a poza tym co powiedziałby Smok, jego przyjaciele, rodzina? Bękart ze zdrajczynią krwi, z Weasley. Wzięliby to za niesmaczny żart, a nie za coś, przez co Blaise nie może spać i myśleć racjonalnie.

***
Wyszła z księgarni zadowolona z siebie i pewnym krokiem wróciła do Dziurawego Kotła, by nacieszyć się nowym zwierzakiem. Weszła do budynku i poczuła zapach gorącej kawy, nie mogła się oprzeć. Zamówiła duże Mangoccino* i usiadła przy najbardziej oddalonym stoliku i pogrążyła się w rozmyślaniach na temat dwójki slizgonów.
Blaise- zawsze wydawał się jej po prostu kumplem Malfoy'a. Myślała, że jest: wyniosły, złośliwy, cyniczny i przeczulony na status krwi, a okazało się, ze jest po prostu dużym dzieckiem , który zachował się jak dupek.
Malfoy- zmienił się, był jeszcze bardziej oziębły, chociaż chodziły plotki, że serce mu zmiękło od kiedy Wybraniec uratował go w Pokoju Życzeń. Pff.. z tego co widziała jest coraz gorzej, niedługo może zamienić się w swojego ojca, który sobie teraz odpoczywa w Azkabanie. Z wyglądu też się zmienił. Malfoy to Malfoy, ale przystojny zawsze był, a teraz... powojenne blizny, zmęczone oczy, w których tak widocznym był gniew i wstręt skierowany do niej. Kierowany był już od początku nauki w Hogwarcie. Niby ona też się zmieniła i jakby nie patrzeć przybrała parę cech rodem z Slytherinu. Po skończeniu kawy, wybrała się do swojego pokoju, gdzie na łóżku rozkosznie spał Maniek. Rozejrzała się po pomieszczeniu i dopiero wtedy zauważyła, że za szybą siedzi sówka. Miona podbiegła do okna i je otworzyła, ptak od razu wleciał, usiadł na poręczy łóżka i wystawił nóżkę, do której był doczepiony liścik. Brązowooka rozwiązała rulonik i usiadła przy śpiącym kocurze, który przewrócił się na drugi bok, sowa pośpiesznie odfrunęła. Miona skupiła się na pergaminie, który był zapisany nieznanym jej pismem :
Granger, spotkajmy się w barze, na rogu Pokątnej i Śmiertelnego Nokturnu jutro o 22. Proszę nie ignoruj tego. Nic nie mów Wiewiórce.
B.Z
Hermiona była zdziwiona, jeśli się nie myliła to Blaise Zabini właśnie napisał do niej wiadomość, o tym, że mają się spotkać. Niewiarygodne, że Diabeł wierzy, że gryfonka dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego pójdzie z nim do baru, i jeszcze, ze zdoła to ukryć przed przyjaciółką. Nie chodzi o to, że nie umiała dochować tajemnicy, tylko o to, że nie chce mieć przed nią sekretów.
A jeśli to tylko głupi żart ? Jeśli Malfoy wpadł na prze genialny pomysł zrobienia z gryfonki pośmiewiska? Ale z drugiej strony Blaise wydał się jej naprawdę w porządku i może chciał pogadać o Rudej i kłopocie(przynajmniej tak córkę Ginny postrzegała Miona), który sprawił**
Postanowiła. Pójdzie tam, ale rzuci na siebie Zaklęcie Kameleona, jeśli Diabeł przyjdzie sam i jeśli
w ogóle przyjdzie to zrzuci z siebie zaklęcie, jeśli nie po prostu wyjdzie, a oni pomyślą, że nie dała się nabrać. Jej pomysł wydał się tak genialny, że miała ochotę przybić sama sobie piątkę. Dosypała Mańkowi karmę i stwierdziła, że sama nie jadła nic od rana, co nie było żadną nowością, ale poczuła palącą potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego. Na szczęście Wybraniec wysyła jej smakołyki z każdego odwiedzonego kraju, więc otworzyła kufer i znalazła pralinki z Francji, które postanowiła skonsumować w wannie, wzięła więc słodycze i udała się do łazienki. Napuściła  gorącej wody, wlała miętowy olejek, rozebrała się i weszła do parującej wanny. Dawno nie czuła się tak rozluźniona i... szczęśliwa. Jak się okazało Hermiona Granger nie potrzebuje przyjaciół, by zaznać szczęścia, potrzebna jest jej tylko jej własna samotnia. Po godzinie, gdy pralinki się skończyły, postanowiła wyjść z wanny. Stanęła tyłem do lustra, a gdy się odwróciła zobaczyła go na swoich plecach: pięknego, rudawo-czerwonego feniksa, który w takich chwilach jak ta miała dawać jej energię do pomocy i wsparciu innych. Teraz uwierzyła, że idąc na spotkanie ze ślizgonem może pomóc nie tylko Blaise'owi, ale też Ginny i temu wypadkowi przy pracy, który przysporzyć jeszcze wiele kłopotów, ale i radości

***
-Diable, co ty tam skrobiesz?- zapytała zaciekawiona Pansy
-Em mmm....muszę napisać dla ojca, że wszystko jest w porządku bla, bla, bla-wydukał Zabini- A ta w ogóle gdzie się podział mój ukochany blondasek ?
-Teleportował się do domu po Whisky. Stwierdził, że przed ostatniej nocy ostatnich wakacji nie spędzi o suchym pysku, aż strach pomyśleć co będzie się działo jutro wieczorem.- zaśmiała się Pansy
-No ta cały Smoczuś, właśnie słuchaj Pans...juro będę musiał coś załatwić, a wiesz jak mooocno Cię kocham, więc proszę zajmij czymś Smoka, żeby go za bardzo nie interesowało gdzie jestem, dobrze, ty moja żabko najśliczniejsza ?- wydukał Blaise siląc się na jak najsłodszy ton.
-Phi- prychnęła niczym kotka- nic za darmo Ty ropuszko moja
-No, dobra co chcesz?- spytał zrezygnowany
-Powiesz mi gdzie i z kim idziesz, albo zadbam o to, by Smok poszedł dokładnie tam, gdzie ty.- Pansy zawsze stawiała na swoim, nawet jeśli będzie to wymagało groźby skierowanej do przyjaciela.
____________________________________________
O to przed państwem Rozdział numer 2, czyli ulica Pokątna. Wszelkie pytania, prośby, uwagi kierujemy na dole w komentarzu pod postem lub tu, zapraszam też do zajrzenia do zakładki gdzie znajdziecie, systematycznie dodawane różne różności o Hp itp itp (tutaj klik)
*Przepisane z KF- to samo robił Hagrid
***Sukienka Pansy, była czymś na kształt tego: 
***Miona nie przepada- i nie będzie przepadać za dzieckiem
*** Mangoccino- najleeepsza kawa w Coffe Heaven
Rozdział sponsoruje mój ukochany kot( tak jest liliowym, krótkowłosym brytyjczykiem :D)
oraz moja znienawidzona pani z matematyki :*(możecie się domyślać, jako kto się pojawi tu xdxd) ilość "*" nie była liczona, bo na szybko, lecę uczyć się z biolii ;c
Inspiracje :inspiracja numer 1    inspiracja numer 2- piosenka Toma Feltona <3

10 komentarzy:

  1. No, no , no. Powiem, że fajnie się zapowiada :D Ginny w ciąży... mam nadzieję, że Zabini przestanie myśleć o tym jak postrzegają go inni i w końcu zrobi jakiś krok w stosunku do Ginny :) Czekam na kolejny i zapraszam do mnie <3
    http://hermionariddle-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zaciekawił Cię wątek z Diabłem i Ginny, co do stusunku Zabiniego- that's one secret i'll never tell. xd A jeśli chodzi o twoje opowiadanie to czekam aż kakako będzie gotowe i zabieram się za nie. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Jaaa !! Ale super blog!! Dopiero teraz weszłam i naprawde mi się strasznie spodobał!! Kocham dramione w każdej postaci <3
    Czekam na więcej, a kot piękny :*
    P.s
    http://igrzyska-1.blogspot.com/
    Wpadniesz? O igrzyskach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Bardzo się cieszę, że tak entuzjastycznie zareagowałaś na to! Uwielbiam THG zaraz oboko HP to moja ulubiona seria :) Zapraszam do obserwowania, a za tydzień na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszm do mnie :
    - http://tyijanazwasze.blogspot.co.uk/
    - http://vampirepeopleninadobrev.blogspot.co.uk/
    - http://thevampiredariesandzianina.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdzialik. Taki lekki, ale dużym minusem bloga jest jego wygląd :c Czekam na więcej i przy okazji zapraszam do mnie http://precious-fondness.blogspot.com/ (dramione)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kto jak kto, ale właśnie typ samotnika czuje się nieswojo w zatłoczonym miejscu wśród obcych ludzi.

    OdpowiedzUsuń

  7. Bardzo fajnie piszesz. Historia wciąga i nie można się od niej oderwać. Czekam na ciąg dalszy. Obserwuje i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie u mnie bardziej pikantnie:)

    Fantazyjna
    mysli-bez-cenzury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. W moim mniemaniu uważam, iż kociaki jako zwierzęta są bardzo ciekawe i zawsze mi się podobały. Ostatnio udało mi się trafić na artykuł o tym jak widzi kot https://abc-kot.pl/jak-widzi-kot/ i muszę przyznać, że jest to dla mnie pewna nowość.

    OdpowiedzUsuń